rimoraj rimoraj
1325
BLOG

Spis powszechny bezsensowny i zbędny wydatek

rimoraj rimoraj Gospodarka Obserwuj notkę 7

Zastanawia mnie to, że nie ma większej dyskusji o spisie powszechnym. Moim osobistym skromnym zdaniem coś takiego jak Narodowy Spis Powszechny jest całkowicie zbędne i jest jedynie wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Tego typu spisy powszechne w naszej części świata nie mają sensu. 

W ramach spisu będą zbierane informacje, które już są w większości dostępne. Żyjemy w XXI w. i mimo zapóźnienia naszego kraju w zakresie informatyzacji naszej administracji to i tak większość danych, które będą zbierane w ramach spisu powszechnego są dostępne w zasobach administracji publicznej i taniej można je zebrać bez organizowania akcji spisowej. Chyba, że państwo to nie potrafi lub nie ufa swoim własnym informacjom i nie jest to spis a raczej inwentaryzacja w naturze i dosyć droga kontrola funkcjonowania administracji?!
 
Informacje o tym ile mamy mieszkań, i domów i jaki jest średni metraż naszych mieszkań oraz jaka jest charakterystyka demograficzna ludności są dostępne. Nie wiem jakie informacje chcą pozyskać instytucję państwowe, które mogą być dla nich użyteczne, a których już nie posiadają (często nie zdając sobie z tego sprawy). Szczególnie, że jakieś długofalowe planowanie i strategie u nas de facto nie istnieją i plany oraz programy rządowe krojone są na miarę aktualny potrzeb i możliwość ekonomicznych i politycznych. Mimo opasłych tomisk licznych strategii rozwojowych i wyników poprzednich spisów nasza administracja w żaden sposób ich nie wykorzystuje.
 
Dobrym i drobnym przykładem jest problem ze szkołami i przedszkolami - władze państwo i samorządowe wiedzą, ile rodzi się dzieci i ile dzieci w jakim wieku żyje w danym mieście. W tym celu nie trzeba przeprowadzać żadnych spisów powszechnych. Jednak nie przekłada się to na przygotowanie odpowiedniej liczby miejsc w przedszkolach lub szkołach. Teraz samorządy w ramach oszczędności, zamykają szkoły – mało dzieci, mało pieniędzy trzeba zamknąć. Nie ma znaczenia, że wiemy, że za 10 lat – miejsc w ławkach szkolnych będzie trzeba nieco więcej niż teraz i będzie nam brakowało części dziś zlikwidowanych szkół. Ale kto z polityków lokalnych i ogólnokrajowych, myśli w dłuższej perspektywie niż od wyborów do wyborów….? Zresztą ostatnie wydarzenia nas uczą, że nie ma rzeczy niezmiennych vide system emerytalny – miał być dobry i stabilny i jak nas przekonywano został przyjęty na lata. Dziś okazuje się, że trzeba go „ulepszyć” i będzie naprawdę cudowny dla przyszłych emerytów. Ale kto im zagwarantuje, że zanim dożyją wieku emerytalnego system pięć razy nie ulegania całkowitej zmianie.
 
Fakt, że Państwo wie czy mam w domu dwie lodówki, czy jedną oraz ile mam komputerów czy innych sprzętów (nie mówię o samochodach, przecież mamy dokładną ewidencje pojazdów) spowoduje jakąś zmianę. Nikt nikomu nic przecież nie kupi. Informacje o liczbie i prędkości łączy internetowych, telefonów stacjonarnych i komórkowych można uzyskać od operatorów. Ma być w spisie pytanie o dojazdy do pracy – nie wiem czy informacja o tym, że są złe drogi i ograniczana jest liczba połączeń kolejowych i autobusowych doprowadzi do jakiejś zasadniczej zmiany, od 20-tu lat budujemy mniej dróg niż potrzebujemy a kolej się systematycznie zwija… Aby to wiedzieć nie trzeba robić drogiego spisu.
 
Mamy też grupę pytań o religię, narodowość, język i przynależność do grup etnicznych czy ktoś żyje w związku formalnym czy nie formalnym… Są to pytania nieobowiązkowe – nie trzeba na nie odpowiadać. Więc odpowiedzi na te pytanie nie będą w żaden sposób miarodajne i nie powinny być brane pod uwagę. Zgodnie z konstytucją wszyscy obywatele RP są równi bez względu na wyznanie i narodowość i to co zadeklarują dla państwa nie ma żadnego znaczenia (przynajmniej nie powinno). Moim zdaniem państwo neutralne światopoglądowo  (przynajmniej teoretycznie) nie może gromadzić takich informacji.
 
Nie wiem ile spis kosztuje i jakie firmy prywatne uczestniczą w jego przeprowadzeniu – nie udało mi się dogrzebać do tych danych (nie szukałem ich jakoś bardzo długo ale i tak jest dziwne, że tak mało się o tym pisze). W małych Czechach z 10 mln mieszkańców spis powszechny ma kosztować 2,5 mld CZK co na nasze jest ok. 0,5 mld PLN – jednak my mamy prawie 4 razy więcej mieszkańców. Ciekawy jestem ile nas będzie ta zabawa kosztować i jakie firmy uszczkną z tego tortu i nie tylko zarobią ale będą miały dostęp do czystych danych spisowych, które dla państwa nie są wcale potrzebna ale mają bardzo konkretną wartość rynkową. Tylko czemu mamy prywatnym firmom (tym pracującym przy spisie i wykorzystujących jego wyniki) te dane fundować za friko – tzn. za publiczne pieniądze…???
rimoraj
O mnie rimoraj

Kiedyś byłem dziennikarzem... ale od tego czasu robiłem już wiele innych rzeczy, obecnie tłumaczę (czasem też się). Z czasów dziennikarskich pozostała mi ciekawość i chęć aby od czasu do czasu pomęczyć innych swoimi przemyśleniami... :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka